Mam za grube nogi, za duży nos, jestem za niska, jestem za wysoka... i tak mogłabym wymieniać bez końca. Każda z nas ma coś, czego nie lubi i chciałaby to zmienić. Ech te kompleksy... Zdarza się, że rzeczywiście to na co narzekamy jest naszym mankamentem, ale najczęściej są to wymyślone i wyolbrzymione przez nas rzeczy. I to jest właśnie najgorsze, bo to nie włosy, nogi, nos czy coś jeszcze, ale głowa... Wszystko jest w naszej głowie. I od tego najlepiej zacząć, jeżeli chcemy walczyć z naszymi kompleksami. No chyba, że nie chcemy... bo myślę, że są też takie osoby, które po prostu muszą sobie ponarzekać i nieważne czy mają powód czy nie to i tak wiecznie są niezadowolone. To jednak już zupełnie inny temat :-)
To co chciałabym Ci dzisiaj przekazać, tak Tobie... której kompleksy uniemożliwiają normalne życie to to, że nie warto... Wiem, że łatwo powiedzieć, trudniej coś zrobić, ale mam jeden, myślę, że skuteczny sposób na to, żeby chociaż zacząć inaczej na siebie patrzeć. Wiem z doświadczenia, że to co my same widzimy, często wygląda zupełnie inaczej na zewnątrz. I dopóki same o czymś komuś nie wspomnimy, to ten ktoś nawet tego nie zauważy. Nam z kolei wydaje się, że krzywy nos, grube uda, jakaś krostka i inne absurdy to pierwsza rzecz, którą widzi nasz rozmówca. Uwierz mi, że wcale tak nie jest. Dopóki Ty mu nie zwrócisz na to uwagi, on nawet nie pomyśli, że możesz mieć jakiś kompleks :-)
Wracając jednak do mojego sposobu, to pomyśl sobie o jednym, góra dwóch (nie martw się, nie popadniesz w samozachwyt :-)) swoich atutach. I od tej pory zamiast myśleć, że masz za grube nogi, myśl tylko, że masz piękne włosy czy zmysłowe usta. I za każdym razem, gdy ta zła myśl Cię atakuje to zwalczaj ją tą dobrą. Brzmi jak walka dobra ze złem ;-) Jednak coś w tym jest.
To co chciałabym Ci dzisiaj przekazać, tak Tobie... której kompleksy uniemożliwiają normalne życie to to, że nie warto... Wiem, że łatwo powiedzieć, trudniej coś zrobić, ale mam jeden, myślę, że skuteczny sposób na to, żeby chociaż zacząć inaczej na siebie patrzeć. Wiem z doświadczenia, że to co my same widzimy, często wygląda zupełnie inaczej na zewnątrz. I dopóki same o czymś komuś nie wspomnimy, to ten ktoś nawet tego nie zauważy. Nam z kolei wydaje się, że krzywy nos, grube uda, jakaś krostka i inne absurdy to pierwsza rzecz, którą widzi nasz rozmówca. Uwierz mi, że wcale tak nie jest. Dopóki Ty mu nie zwrócisz na to uwagi, on nawet nie pomyśli, że możesz mieć jakiś kompleks :-)
Wracając jednak do mojego sposobu, to pomyśl sobie o jednym, góra dwóch (nie martw się, nie popadniesz w samozachwyt :-)) swoich atutach. I od tej pory zamiast myśleć, że masz za grube nogi, myśl tylko, że masz piękne włosy czy zmysłowe usta. I za każdym razem, gdy ta zła myśl Cię atakuje to zwalczaj ją tą dobrą. Brzmi jak walka dobra ze złem ;-) Jednak coś w tym jest.
Jestem na 200% przekonana, że
jesteś w stanie znaleźć jedną lub dwie cechy, które u siebie lubisz. Proszę,
chociaż jedną… ;-)
Masz? Super!!! I co teraz?
Po pierwsze to co napisałam wyżej, zamieniaj negatywną myśl na pozytywną. A druga sprawa to maksymalnie zadbaj o ten swój atut. Chodzi mi o to, że gdy np. odkryjesz nagle po 18, 25 czy nawet 50 latach, że wow chyba mam nawet ładne te włosy to zacznij o nie dbać podwójnie. To musi być pierwsza rzecz, która u Ciebie rzuca się w oczy :-)
Po pierwsze to co napisałam wyżej, zamieniaj negatywną myśl na pozytywną. A druga sprawa to maksymalnie zadbaj o ten swój atut. Chodzi mi o to, że gdy np. odkryjesz nagle po 18, 25 czy nawet 50 latach, że wow chyba mam nawet ładne te włosy to zacznij o nie dbać podwójnie. To musi być pierwsza rzecz, która u Ciebie rzuca się w oczy :-)
Najczęściej to właśnie
pierwsze wrażenie jest tym decydującym i jeżeli ktoś zobaczy, że masz w sobie
coś pięknego, to uwierz mi, że na pewno inne kwestie będę dla niego
drugorzędne. No chyba, że trafimy na koleżankę, która połowę życia spędza na
tym, żeby budować swoje ego wyszukując u innych samych wad. Ale taką to lepiej
sobie głowy nie zawracać, widocznie ona sama ma problem ze sobą i na wszelkie
sposoby próbuje to ukryć. Czym? A właśnie zwracaniem uwagi na czyjeś
niedoskonałości, bo wtedy ona czuje się lepsza… Szkoda mi takich osób. I Tobie
też powinno :-)
Co z tym naszym atutem? Zależy
czym on jest.
- piękne włosy, nieważne czy
długie, krótkie, kręcone czy proste – dbaj, odżywiaj, nabłyszczaj, muszą być
zdrowe i lśniące, poświęcaj im najwięcej uwagi;
- szczupłe, długie nogi – dbaj
o to, żeby były wysportowane, skóra nawilżona i lśniąca, noś spódnice i fajne
buty;
- zmysłowe usta – zadbaj o to,
żeby mieć proste, białe zęby i eksperymentuj z pomadkami, jest tyle kolorów i
kto jak kto, ale to Ty masz najpiękniejsze usta i możesz się malować nimi do
woli, a efekt zawsze będzie Wow!;
- podobnie z oczami –
eksperymentuj z makijażem, cienie, kredki, podkreślaj jak tylko się da,
hipnotyzuj spojrzeniem;
- zgrabna figura, szczupła
talia – tu chyba nie muszę się rozpisywać, podkreślaj figurę strojem, ale
unikaj wulgarności, postaw na klasykę plus „to coś”;
To teraz już wiesz o co chodzi :-) Koniecznie spójrz na siebie z innej strony i poszukaj w sobie piękna :-)
Jak już odnajdziesz ten jeden
atut i się z nim oswoisz :-) tak oswoisz, bo przecież wcześniej się nie znaliście to czas
na poszukiwania drugiego. Jestem na 100% pewna, że Ci się uda. A jak już będzie
i drugi to uwierz mi, zapomnisz o tym co Ci się nie podobało. Bo każdy ma coś nie tak,
inaczej po świecie chodziłyby same Cindy Crawford. NUDA!!! :-)
świetny post! <3
OdpowiedzUsuńlocastrica.blogspot.com/
Dziękuję! :-)
UsuńŚwietny pomysł na posta!
OdpowiedzUsuńDziękuję! :-)
Usuńpozytywne myślenie to podstawa, trzeba dostrzegać swoje zalety :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się! :-)
UsuńTo prawda, że pozytywne myślenie jest potrzebne. Pierwsza zasada, kochaj siebie a wtedy cały świat staje się przychylniejszy.
OdpowiedzUsuńWłaśnie o to chodzi, to jak jesteśmy odbierani, zależy głównie od nas :-)
UsuńProszę, pisz więcej takich artykułów ;)
OdpowiedzUsuńNa pewno będę :-) Pozdrawiam!
UsuńŚwięte słowa! Ja kiedyś byłam chodzącym kompleksem - wszystko mi się w sobie nie podobało;) Dzisiaj już nie mam czasu na to żeby zadręczać się swoimi niedoskonałościami. Bardzo lubię takie wpisy :)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci miłego weekendu!
Dziękuję :-) Ja też mam na szczęście ten etap już za sobą :-) Zgadzam się, że szkoda na to czasu! Pozdrawiam!
UsuńGenialny post! ;)
OdpowiedzUsuń:) zgadzam się w 100% z tym co tutaj napisałaś :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko!!:)